Jak pewnie czytelnicy moich artykułów dawno się zorientowali, sporą część mojego miejsca w MD poświęcam obalaniu mitów. Gdy zaczynałem pisać do Musculara, nie miałem takiego planu, ale w kulturystycznym świecie krąży tyle fałszywych przekonań, że grzechem byłoby z nimi nie walczyć.
Zawsze mówiłem ludziom, że ograniczanie jedzenia przed snem jest bez sensu. Idea, że w nocy metabolizm zwalnia, a pokarmy spożyte przed snem mają większą tendencję do odkładania się pod postacią tłuszczu to, delikatnie mówiąc, bzdura. Oczywiście, w czasie snu nie jesteś tak aktywny jak na przykład podczas treningu, ale czy leżenie w łóżku różni się pod względem wydatkowania energetycznego od siedzenia przy biurku, co większość z nas robi w pracy? Uważam ten mit za śmieszny także dlatego, że choć faktycznie nie jest się w czasie snu zbyt aktywnym, to jednak nie należy zapominać, że jest to okres około ośmiu godzin bez jedzenia. Jednak dopiero niedawno zacząłem na ten temat szukać informacji w literaturze fachowej, kiedy to zdecydowałem się ostatecznie przekonać, czy w tym starym micie coś jest, czy też jest to całkowity stek bzdur.
Najpierw sprawdziłem, czy tempo przemiany materii spada podczas snu. Co ciekawe, w pierwszej połowie snu metabolizm faktycznie zwalnia, ale w drugiej połowie bardzo przyspiesza, co jest powiązane z fazą REM. Po zsumowaniu tych tendencji okazuje się, że przemiana materii w czasie snu jest nieco szybsza niż w stanie spoczynku! Co więcej, osoby trenujące fizycznie miały szybszy metabolizm w czasie snu niż osoby niećwiczące, co jeszcze bardziej przesuwa szalę na korzyść posilania się przed snem. Wydaje się, że jedynymi osobami, które podczas snu mają wolniejszy metabolizm niż w stanie spoczynku w ciągu dnia, są osoby niećwiczące fizycznie, a takich, jak mniemam, wśród czytających niniejszy artykuł nie ma zbyt wiele.