Jeśli pewna propozycja, która jest coraz bliższa przyjęcia, zostanie zaakceptowana przez nasz (amerykański – przyp. tłum.) rząd i stanie się prawem, zostaniemy obrabowani z wolnego dostępu do natury. Nie będziemy już mogli szukać leków w świecie natury, możliwość maksymalizacji naszych wyników dzięki jej darom zostanie nam odebrana. Podobnie jak wolny dostęp do leków naturalnych. Odbiorą nam wiele substancji naturalnych, które poprawiają nasze samopoczucie i komfort życia. Rynek suplementów naturalnych, jaki znamy obecnie, przestanie istnieć.
Propozycja, o której mówię, została ochrzczona mianem „Codex Alimentarius”, co po łacinie oznacza „kodeks żywnościowy”. Codex Alimentarius (nazwijmy go w skrócie Kodeksem) to prawo, którego korzenie sięgają roku 1962. Wtedy to Organizacja Narodów Zjednoczonych postawiła sobie za cel, raczej nieszkodliwy na pierwszy rzut oka, ustanowienie międzynarodowych standardów wolnego handlu. Zostały one zaakceptowane i wprowadzone w życie przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) i Organizację Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) pod pozorem ochrony bezpieczeństwa publicznego poprzez „ujednolicenie” dostępu konsumentów do żywności, witamin i produktów pochodzenia roślinnego. Standardy były ustanawiane na specjalnych spotkaniach organizowanych przez te organizacje (WHO i FAO).
Problem w tym, że coś, co wiele lat temu zaczęło się od dobrych intencji, zostało wypaczone. Obecnie na standardy Kodeksu mają silny wpływ międzynarodowe korporacje, wliczając w nie przemysł farmaceutyczny, którego przedstawiciele zasiadają w komitetach narodowych i wybierają swoich delegatów. W rezultacie na spotkaniach tych organizacji zapadają decyzje chroniące interesy korporacji kosztem ludzkiego zdrowia. Rekomendacje Kodeksu są następnie różnymi metodami wprowadzane w życie i stają się ustawami lub poprawkami, które rząd ogłasza prawem.
Dzieje się to przed naszymi nosami w sposób tak podstępny, że praktycznie nic o tym nie słychać. Decyzje te mogą mieć globalny wpływ na nasze środowisko, a także na każdy pojedynczy kęs pożywienia czy łyk picia, który wprowadzamy do naszych organizmów. Kodeks odmawia jakichkolwiek właściwości zdrowotnych żywności i substancjom naturalnym, a jednocześnie przyzwala na sprzedaż wszystkiego − od leków, także weterynaryjnych, po toksyczne pestycydy, aż do sztucznych słodzików.
Całe to „oszustwo” postrzegane jest przez wielu ekspertów, nie tylko mnie, jako zabieg przemysłu farmaceutycznego prowadzący do tego, by wszelkie suplementy dostępne były wyłącznie na receptę. Dla tych firm idealnym rozwiązaniem jest utrzymanie nas przy życiu, ale chorych, byśmy musieli jak najdłużej korzystać z ich leków. Ostatnia rzecz, na której im zależy, to wynalezienie skutecznego lekarstwa, a już na pewno nie naturalnego, nad którym nie mieliby kontroli. Ponieważ zbijanie kasy na chorobach przewlekłych jest głównym źródłem ich bogactwa, nie mogą dopuścić, by ktokolwiek odkrył naturalne lekarstwo czy nawet coś tak nieszkodliwego jak naturalny środek prewencyjny.
Aby lepiej zrozumieć rolę wielkich korporacji w tym procesie, zróbmy krok w tył i przyjrzyjmy się, jak to funkcjonuje w Stanach Zjednoczonych. Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) nie zezwala nikomu na stwierdzenie, że substancja naturalna sprzedawana w formie suplementu jest w stanie wyleczyć jakąś chorobę, czy nawet pomóc w jej leczeniu. Widać wyraźnie, że przemysł farmaceutyczny załatwił sobie rządową ochronę własnych interesów. Według FDA jedyny lek, który może cię wyleczyć, to taki, za którego dopuszczenie do obrotu zapłaciła jakaś firma. Krótko mówiąc, jeśli powiesz kiedyś, że coś naturalnego może wyleczyć jakąś chorobę, to praktycznie popełniasz przestępstwo!
Dostęp do składników naturalnych zawartych w suplementach jest chyba jedynym i najcenniejszym narzędziem, jakie mamy jako wolni ludzie, by samemu wpływać na stan swojego zdrowia. Pozwala nam dobierać sobie leki i zapobiegać chorobom, które mogą nas zabić. Istnieje prawo, które ochrania ten dostęp, a nosi ono nazwę Dietary Supplement Health and Education Act (DSHEA). Ustawa ta została wprowadzona w życie w roku 1994, dzięki ogromnemu poparciu amerykańskiego społeczeństwa. DSHEA daje obywatelom prawo do nieograniczonego dostępu do suplementów diety bez recepty, pod warunkiem, że nie udowodniono, iż dany środek jest niebezpieczny. Firmy i osoby fizyczne mają prawo sprzedawać suplementy i, dzięki DSHEA, możemy w nich przebierać i wybierać te, które nam pasują.
Oczywiście działa to na nerwy firmom farmaceutycznym, które aż za dobrze znają potęgę natury. W rezultacie DSHEA jest nieustannie atakowana przez polityków, prawników i legislaturę napędzaną przez przemysł farmakologiczny. Uważam, że korporacje chcą zniszczyć DSHEA, ponieważ stanowi ona bezpośrednie zagrożenie dla ich monopolu. To dlatego chcą ją kontrolować i dlatego lobby walczy z nią tak ostro.
Według mnie do korporacji zaczyna docierać, że walka jest znacznie trudniejsza, niż się wcześniej spodziewano. W Ameryce zmiana prawa wymaga wiele zachodu. Jest to szczególnie prawdziwe, gdy zwrócimy uwagę na fakt, iż w związku ze wzrostem powszechnej świadomości na temat własnego zdrowia, długowieczności i możliwości ludzkiego organizmu nastąpił rozkwit alternatywnego podejścia do ochrony zdrowia, łamiąc tym samym monopol firm farmakologicznych. Nauki takie jak ziołolecznictwo, tradycyjna medycyna chińska i naturoterapia nie są już traktowane jak dziwactwa hippisów. Półki z suplementami pojawiły się nawet w aptekach. Dzięki wolnemu obiegowi informacji, na jaki pozwolił Internet, korporacje utraciły monopol na prawdę i ludzie na całym świecie szukają środków alternatywnych. Zaczynamy zdawać sobie sprawę z istnienia czegoś lepszego niż podtykane nam pod nos produkty przemysłu farmaceutycznego.
W odpowiedzi, oprócz stałego atakowania DSHEA i prób zmiany prawa, korporacje obrały nową strategię walki – zmieniają prawo poprzez Kodeks, niwelując postanowienia DSHEA, tym samym ją niszcząc.
Oto kilka przykładów praw, które trzy główne firmy farmaceutyczne w USA chcą przepchnąć przez Kodeks. Jeśli ich nie powstrzymamy, niebawem wszyscy będziemy na nie skazani:
1. Żadne zioło, witamina, minerał czy składnik naturalny nie będzie dopuszczony do sprzedaży w jakichkolwiek celach medycznych.
2. Dostęp konsumentów do suplementów diety będzie ograniczony tak, by nie przekraczać dziennego zapotrzebowania na poszczególne składniki (RDA – z ang. Recommended Dietary Allowances). RDA to nic więcej jak podstawowe minimum witamin i minerałów niezbędne organizmowi do ochrony przed chorobami. Na pewno nie jest to ilość potrzebna to poprawy stanu zdrowia, długowieczności i osiągów.
3. Suplementy diety bez oznaczenia RDA, a w kategorii tej mieści się większość produktów na rynku, zostaną uznane za leki. Oznacza to, że nawet tak popularne substancje jak glukozamina, bioflawonoidy czy koenzym Q10 będą dostępne tylko na receptę.
Jeśli zignorujemy tę sprawę, każdy Amerykanin może zostać aresztowany i wsadzony do więzienia za kupno czegoś naturalnego – znanego z terapeutycznego i prozdrowotnego działania – na czarnym rynku. Wyobraźcie sobie, że potrzebujecie czegoś tak zwykłego jak aloes na ranę, echinacea na przeziębienie czy gingko na pamięć. A teraz wyobraźcie sobie, że zostaliście za to zamknięci jak jakiś ćpun za heroinę, bo musicie szukać tych środków na ulicy! Brzmi niedorzecznie? Jak science-fiction? Cóż, chciałbym, żeby tak było.
Jeśli nie zaczniemy działać, możemy oczekiwać, że witaminy, minerały i zioła zostaną usunięte z wolnego rynku w Stanach i tylko nieliczne z nich będą dostępne na receptę – i uważnie kontrolowane przez korporacje. Nie wolno nam tego zignorować. Jeśli to zrobimy i, Boże broń, Kodeks w takiej postaci zostanie wprowadzony w życie, to nic już nie da się zrobić. A ponieważ Kodeks jest edyktem globalnym z wbudowanymi weń sankcjami karnymi dotyczącymi handlu światowego, kiedy zostanie zaakceptowany, będzie to decyzja nieodwracalna. DSHEA stanie się historią. Zostanie zmiażdżona przez Kodeks – i żadne petycje, skargi, listy i marsze na Waszyngton niczego już wtedy nie zmienią. Czas na to jest teraz.
Jeden z najbardziej wymownych cytatów, do których się odnoszę, rozmawiając na ten temat, głosi: „Jeśli ludzie pozwolą rządowi decydować o tym, co jedzą i jakie leki przyjmują, ich ciała wkrótce będą w żałosnym stanie”. To niesamowite, ale są to prorocze słowa Thomasa Jeffersona, wypowiedziane jeszcze w XVIII wieku. Cytat ten nie tylko wytrzymał próbę czasu, ale jest obecnie bardziej prawdziwy niż kiedykolwiek wcześniej w historii naszej cywilizacji.
Jak więc zadbać o wolny dostęp do produktów naturalnych? Jak powstrzymać Kodeks i ochronić DSHEA? Musimy połączyć siły i działać. Nie wolno nam marnować czasu. Istnieje już kilka świetnych grup, którym przyświeca ten sam cel – powstrzymać Kodeks. Ale żeby odnieść sukces, musimy działać razem. Jeśli macie czas, zastanówcie się nad tym, co tu napisałem. Sprawdźcie podane przeze mnie informacje w sieci. Jeśli prowadzicie firmę produkującą suplementy lub organizację zajmującą się zdrową żywnością, pomyślcie nad napisaniem petycji w obronie DSHEA i o odrzucenie Kodeksu i zacznijcie zbierać podpisy.
Oczywiście nawet jeśli jesteście tylko samotnym głosem – jak ja – zbadajcie tę sprawę i mówcie o tym głośno.