Hardcorowe łapy. Robert Burneika pompuje biceps - grudzień 2011

            Gdy zapadał zmierzch, razem z kolegami w kapturach chyłkiem przemykał na bocznicę kolejową na obrzeżach litewskiej Olity. Celem nastolatków były zdewastowane, niejeżdżące już pociągi, które niszczały na bocznych torach. Stare, metalowe koła dla większości były nikomu niepotrzebnym złomem. Robert z kolegami dźwigał je do swojej piwnicznej siłowni, gdzie służyły jako obciążenie. Tak powstała pierwsza sztanga, którą młody Burneika zaczął rozwijać swój biceps. Łapy doskonale zareagowały na trening, z czasem nabrały imponujących rozmiarów, budząc podziw każdego, kto widział je z bliska.

            Kilkanaście lat później ręce Roberta Burneiki dobiły do 60 cm w obwodzie, a on sam, między innymi dzięki łapom, stał się rozpoznawalny i ma za sobą występ na najbardziej prestiżowych zawodach kulturystycznego świata – Mr. Olympia. Tuż po Olympii umówiliśmy się z Robertem na trening właśnie tej niewielkiej, a robiącej wrażenie partii – bicepsa. 

            Konrad Buraczewski: Robert powiedz, czy dużo wysiłku musisz wkładać rozwój bicepsów, czy też rosną same jak na drożdżach / stekach?

Robert Burneika: Moje ręce zawsze rosły, aż miło było patrzeć! Najwięcej w łapie miałem 62,5 cm, było to w szczycie sezonu masowego, gdy ważyłem 143 kg! Teraz mam 60 cm i jestem z tego zadowolony. Biceps naprawdę dobrze reaguje na trening – trzy, czasem cztery ćwiczenia spokojnie wystarczą, aby wpompować krew do mięśnia i dać mu bodziec do wzrostu. Trzymam się klasycznych, podstawowych ruchów, to od lat się u mnie sprawdza.

Więcej w grudniowym wydaniu Muscular Development