Pierwszym, co przeciętnemu zjadaczowi chleba kojarzy się z kulturystyką nie są masywne nogi czy szerokie, szczegółowe plecy ani nawet pękata klatka piersiowa. Wszystko to ma znaczenie, ale najważniejsze są ręce. Wielkie, napompowane bicepsy i tricepsy, które zdają się rozrywać rękawy koszulki. Wydawać by się mogło, że osoby interesujące się kulturystyką powinny być świadome, że najważniejsza jest zbilansowana sylwetka, świetne proporcje i nienaganna definicja. I w tym jest trochę prawdy, ale nie da się ukryć, że fanowi żelaznego sportu wystarczy pokazać zdjęcie faceta naprężającego potężny biceps, by wywołać u niego rumieniec na twarzy i przemożną chęć udania się na siłownię w celu zrobienia kilku serii uginań przedramion i pompek na poręczach.